środa, 5 listopada 2014

Starczy tego dobrego...




Odkąd przeżyłam szok stając na wadze u teściowej, w święta bożonarodzeniowe, dwa lata temu - cały czas próbuję zgubić ten nadprogramowy bagaż. Idzie mi to niestety opornie. Zawsze miałam ekstremalnie szybką przemianę materii, więc sądziłam, że zrzucenie tych kilku kilogramów to będzie pestka. Pomyliłam się niezmiernie...

Swoje apogeum osiągnęłam po powrocie z działki, gdy stanęłam na swoim analizatorze wagi - o tym.
Nie dość, że waga wskazała 64,7kg to jeszcze pokazała, że mam 30,4% tłuszczu!!! To oznacza, że prawie 1/3 mnie to sam tłuszcz!!! Fuuuuuuj!

No, ale co się dziwić, jeśli szanowna połowica życzy sobie karpatki? Zrobiłam dwie. Tyle, że skończyło się na tym, że prawie większość zeżarłam (bo nie można tego inaczej nazwać) sama. Przecież nie mogłam pozwolić aby się tyle dobra zmarnowało, prawda? Wiem, że moją główną słabością są słodycze, dlatego postanowiłam całkowicie z nich zrezygnować. Koniec z pieczeniem ciast! Bo to się zawsze tak kończy, że mąż zje 3-4 kawałki a ja resztę... Starczy tego dobrego!

Plan jest taki: zero, ale to ZERO słodyczy! Jedynie kawa z 1 łyżeczką cukru trzcinowego. Nie jestem w stanie wypić gorzkiej kawy. Również zero mleka, gdyż zauważyłam już jakiś czas temu, że mi szkodzi. Rezygnuję również z pieczywa. Zamieniam biały ryż na brązowy, rezygnuję z ziemniaków - co akurat jest mi na rękę, bo specjalnie za nimi nie przepadam. Raz na jakiś czas pozwolę sobie na prawdziwy włoski makaron spaghetti albo makaron razowy. Oprócz tego nic smażonego - tylko gotowane, pieczone bądź surowe. Ograniczę też ilość spożywanego jedzenia dzięki czemu liczę na zmniejszenie objętości żołądka. I co najważniejsze: przestaję jeść obiadokolacje wraz z mężem. On niestety z racji swojej pracy często wraca późno wieczorem, więc jedliśmy koło 22.00-23.00. Będę co prawda zmuszona gotować osobno dla niego i osobno dla siebie, ale na pewno mi to wyjdzie na zdrowie.

Mój planowany jadłospis będzie wyglądać mniej więcej tak:

śniadanie: serek wiejski / jogurt naturalny (mały)
II śniadanie: owoce np. 2 małe jabłka
przegryzka? : kawusia z mlekiem sojowym, ryżowym lub tym podobnym
obiad: sałata z gotowanym kurczakiem / gotowana marchewka
kolacja: jogurt / serek wiejski

Liczę na to, że do końca roku moja waga będzie wskazywać 59kg. Oczywiście chciałabym aby to było 54kg, ale jestem realistką i będę szczęśliwa jeśli będzie 59,9kg.

Mój wesoły manicure z poprzedniego postu, który miał mi podnieść poziom motywacji sprawdził się. Powolutku zaczynam regularnie ćwiczyć Ale tym razem bez ekscesów, aby znowu sobie krzywdy nie zrobić. Na spokojnie... Mam nadzieję, że tym razem się uda ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz