piątek, 28 sierpnia 2015

1 week to WOW! - z Pantene Pro-V





W te wakacje w sieci Biedronka można było znaleźć niepozorne pudełeczka zawierające szampon i odżywkę Pantene. Nigdy miłością wielką do tej firmy (Pantene, nie tej owado-zwańczej) nie pałałam, ale ponieważ cena za to cudo opiewała na 2,50 złotego, to się skusiłam - zapewne nie ja jedna.
Leżało sobie u mnie to pudełeczko spokojnie, nie rzucając się w oczy, aż znowu przyszło zrobić zakupy w Biedronce. Kilka pudełek się w sklepie jeszcze ostało, więc znowu wylądowało w koszyku z zakupami - kolejne. I cena była mniejsza, bo tym razem zapłaciłam 2 złote. No dobra, mąż płacił i dlatego wzięłam ;) A tak apropos, to widziałam te same zestawy w Rossmanie za 10,99! Czy tylko ja tu czegoś nie rozumiem?
Pomyślałam, że po zużyciu jednego pudełka różnicy to ja nie zobaczę żadnej, a po dwóch - jest szansa. Mając już dwa pudełka na stanie, zabrałam się do ich używania. 




W tekturowym opakowaniu znalazło się sześć saszetek. Trzy zawierające szampon i trzy odżywkę. Każda po 10ml. Można je potraktować jako zestaw próbek, przed dokonaniem zakupu pełnowymiarowego produktu.




Jak zwykle producent obiecuje nam, że po użyciu jego produktów nasze włosy zmienią się nie do poznania. Zostaną zregenerowane, usuniemy z nich wszystkie nagromadzone minerały i wogóle osiągniemy niesamowity efekt.




Przy mojej długości i gęstości włosów, myję je dwa razy w tygodniu, ale dla tego zestawu postanowiłam zrobić wyjątek i myć łepetynę co drugi dzień. O ile saszetka z szamponem starczyła mi na umycie skóry głowy dwa razy , o tyle z odżywką miałam problem aby pokryć nią włosy, tak jest jej mało. Może jej do saszetek skąpili? Szampon pieni się obficie, ładnie pachnie i dobrze oczyszcza. Odżywka zaś, z racji jej ilości znika we włosach. Obydwa produkty ładnie się wypłukują. 
Aby dokładniej przetestować ten zestaw, nie olejowałam włosów, ani nie używałam innych produktów aby nie zaburzyć sobie opinii. 
Czy osiągnęłam efekt WOW jak obiecał producent? Hmmmm... Włosy przy skórze szybciej się przetłuszczają, są przeciążone, zaś reszta woła o pomstę do nieba. Susz taki, że wyglądam jak szczotka do szorowania toalety. I wcale nie przesadzam. Po prostu dramat, łzy i zgrzytanie zębów! W dodatku, następnego dnia, są tak potwornie splątane, że rozczesanie ich, bądź zaplecenie w warkocz graniczy prawie z cudem. Brrrrr
Nie otrzymałam włosów ani bardziej wygładzonych, ani zdrowszych czy mocniejszych, ani tym bardziej błyszczących. Tak więc znowu dałam się nabić w butelkę. Nigdy więcej nie kupię niczego firmy Pantene! 
Zostało mi już tylko po jednej saszetce szamponu i odżywki, i zużyję je tylko dlatego, że nie lubię niczego wyrzucać. Już teraz spoglądam tęsknie na swoje sprawdzone maski, odżywki i układam plan pielęgnacji ratunkowej po tym "efekcie WOW". 
Właściwie, jakby to przemyśleć, to jednak uzyskałam ten efekt WOW, bo jak patrzę w lustro, to za każdym razem mówię: WOW! Szkoda tylko, że nie do końca mi o to chodziło...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz