wtorek, 16 czerwca 2015

Jestem śmierdzącym leniem...


Leń

Tak. Jestem leniem. Może nie śmierdzącym, bo myję się przynajmniej dwa razy dziennie, ale na pewno patentowanym... Dlaczego? Otóż założyłam bloga, aby móc monitorować postępy zmiany wagi (zmniejszania jej) oraz starań pielęgnacyjnych w osiągnięciu zdrowszych i dłuższych włosów...

Jak widać idzie mi świetnie. No może nie samo wzięcie się za siebie, bo tu efekty są, ale rejestrowanie ich na blogu.
Jeśli chodzi o zrzucenie paru kilogramów, to owszem udało mi się. Moja waga obecnie to 57-58kg, w zależności od dnia. Za nic nie mogę póki co, dobić do wymarzonych 55kg, ale wierzę, że mi się to uda. Wyniki na dzień 1 czerwca przedstawiały się następująco:

WAGA               57,3kg
P. TŁUSZCZU     23,7%
P. MIĘŚNI          35,6%
P. WODY           55,6%

W porównaniu do tego co było na starcie, czyli po zeszłorocznych wakacjach (dla przypomnienia 64,7kg i 30,4% tłuszczu), to uważam, że jest rewelacyjnie. Gdyby jeszcze tylko wróciła motywacja do ćwiczeń...

Co do włosów... Migracja została zahamowana. Jednak wciąż łykam 1 tabletkę Vitapilu każdego dnia (już trzecie pudełko). Myślę, że wypadanie było spowodowane stresem, przebytą narkozą oraz po prostu wiosną. Całe szczęście, że włosy przestały już wypadać, bo powodowało to u mnie dodatkowy stres.
Obecnie ciągle je zapuszczam. Podcięłam je sporo 24 marca w Kokardce u Mysi :) Nawet zrobiłyśmy zdjęcia przed i po... Ale po co pamiętać o wrzuceniu ich na bloga? ;) 
Po strzyżeniu zaprzestałam farbowania chemicznego na rzecz henny.
Niby to takie oczywiste jak się pomyśli, tylko dlaczego nikt mi kurka nie powiedział, że przy rozrabianiu henny sokiem wyciśniętym z cytryny, należy ten sok odcedzić?! Ile ja farfocli z włosów się nawyciągałam to tylko ja wiem :) Lecz efekt jest wart każdego poświęcenia. Hennowałam już dwa razy, trzeci właśnie przede mną, bo odrost zaczął już być widoczny i nie popełniam już błędów jak za pierwszym razem.
W tej chwili włosy są za zapięcie stanika, lecz marzą mi się do talii. Jest co zapuszczać ;)

Poniżej efekt metamorfozy u Mysi:

Włosy rozczesane po warkoczu dobieranym



Włosy po stylizacji i suszeniu dyfuzorem

Długość włosów z daleka

To ja zmykam dalej nic nie robić i się odbijać, bo nawet nie obiecuję poprawy - nie ma sensu ;)



2 komentarze:

  1. Ale śliczne te włosy, piękny skręt i taki ciepły odcień blondu - nie obraziłabym się za taki u siebie :D
    Gratuluję poprawy wagi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Ten kolor to wypłukana ruda farba welli, teraz przeszłam na farbowanie henną, więc już takie jasne nie są ;)

      Usuń