niedziela, 20 września 2015

Wytaczam ciężkie działa ;)





Moje włosy strzeliły focha. Ale to takiego konkretnego. Postanowiły na zdecydowanie zwolnione tempo wzrostu i wzmożoną migrację z głowy. 
Ja wiem, że idzie jesień, przesilenie, krwawy super-księżyc i inne happeningi, no ale bez przesady...

Dlatego postanowiłam wytoczyć wszelkie znane mi działa i spróbować ratować sytuację.
Właśnie skończyłam trzecie albo czwarte opakowanie Vitapilu. Ponieważ sprawdziło się, jeśli chodzi o wypadanie - zakupiłam kolejne trzy (promocja była), więc mam kurację na kolejne pół roku. Wcierkę Joanny stosował do tej pory mój mąż, a ja raz na jakiś czas mu ją podebrałam. Teraz planuję stosować ją codziennie przez dwa tygodnie, a potem co drugi dzień, aż się skończy. Następna jest Joanna rzepa w ampułkach, potem Marion a na koniec woda brzozowa Isana. Zaczęłam też łykać po dwie tabletki Calcium Pantothenicum, a od poniedziałku powracam do regularnego picia pokrzywy i skrzypu.
Jeśli dzięki temu wszystkiemu nie uzyskam przyrostu co najmniej pół metra w jedną noc - to ja już nie wiem co mogę jeszcze zrobić.




Kiedyś, dawno, dawno temu zastanawiałam się jak często powinno zmieniać się szczotki i grzebienie do włosów... To pytanie już nie zaprząta mi głowy. Natura sama weryfikuje ten problem ;)




Ten grzebień wytrzymał i tak długo, bo ok. dwa lata. Ciekawe ile czasu zajmie to jego następcy?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz